Robert Kazimierz I. to postać znana z licznych oszustw – przede wszystkim matrymonialnych – które doprowadziły do jego aresztowania w maju 2023 r. we Wrocławiu. Przez ponad dwa lata miał rozkochiwać w sobie kobiety, by potem — korzystając z ich zaufania — wyłudzać od nich pieniądze, szantażować je i okradać. Sprawa która nadal toczy się przed wrocławskim Sądem Okręgowym objęła kilkanaście ofiar i stratę przekraczającą milion złotych. Mimo przygniatającej liczby dowodów Robert I. w ostatniej fazie procesu został zwolniony z aresztu i znalazł się na wolności.
Co zaskakuje najbardziej?
Po niespełna trzech miesiącach od opuszczenia aresztu, Robert I. zakłada spółkę Sun Progress Energy Sp. z o.o. (NIP 5253042586). Firma została zarejestrowana 15 kwietnia 2025 r., z kapitałem zakładowym w wysokości 500 000 zł, z czego połowę wpłacił właśnie Robert I. – co w księgach przekłada się na 250 000 zł jego wkładu.
Źródło danych: Repozytorium akt rejestrowych
LinkedIn kontra rzeczywistość
Na nowym profilu LinkedIn założonym przez Roberta I. widnieje następujący opis:
„Od lat z zaangażowaniem wspieram S. P. Energy jako Dyrektor Wykonawczy, rozwijając strategie organizacyjne i skutecznie zarządzając kluczowymi projektami w branży energetycznej. Współpracuję z zespołem, aby realizować nasze cele, w tym optymalizację procesów i wdrażanie innowacyjnych rozwiązań. Moim priorytetem jest napędzanie zrównoważonego wzrostu, wspieranie zmian oraz budowanie wartości dla organizacji i jej interesariuszy.”
- Jak to się ma do faktu, że od maja 2023 do stycznia 2025 roku przebywał w areszcie?
- Jak mógł jednocześnie kierować jakąkolwiek spółką, a tym bardziej taką, która jeszcze nie istniała?
- Czy kompulsywny kłamca ma teraz zamiar oszukiwać inwestorów lub klientów z branży energetycznej?
Nasuwa się cała lista pytań
- Skąd pochodzi 250 000 zł, które Robert I. zadeklarował jako swój kapitał?
- Czy nie mamy tu do czynienia z próbą ukrycia śladów po przestępczej działalności?
- Czy spółka nie jest próbą stworzenia pozorów „czystego biznesu”?
- W jaki sposób człowiek formalnie niepracujący i oskarżony o liczne przestępstwa przeciwko mieniu zdobył kapitał tak dużej wartości, w tak krótkim czasie?
- Czy kapitał rzeczywiście wpłynął na konto spółki, czy może to tylko zapis w umowie?
- Kto stoi za resztą kapitału — wspólnik, inwestorzy, czy kolejna ofiara?
- Czy organy skarbowe i sądowe zainteresują się działalnością tej spółki i jej prezesa?