Czytaj artykuł:
W sprawie „stalkera z Tindera” nastąpił znaczący postęp. Prokuratura w Oławie postawiła mu pierwsze zarzuty dotyczące gróźb karalnych, a kolejne śledztwa, również we Wrocławiu, są w toku.
Skala i bezwzględność działania
Prywatny detektyw Jarosław Janik, który prowadził śledztwo w tej sprawie, podkreśla, że skala i bezwzględność, z jaką działał Robert, była dla niego nowością. Nie wiadomo, ile kobiet padło ofiarą jego działań.
Grzegorz i Marta – ofiary stalkera
Grzegorz, były mąż jednej ze skrzywdzonych kobiet, jako pierwszy zawiadomił o możliwości popełnienia przestępstwa przez Roberta. Robert śledził go, nasyłał na niego policję i groził. Marta, była żona Grzegorza, również padła ofiarą Roberta, który wyłudził od niej markowe torebki i inne wartościowe przedmioty.
Manipulacje i groźby
Robert wykorzystywał swoje zdolności manipulacyjne, by zyskać zaufanie ofiar. Marta opowiada, że dała się omamić i teraz ma do siebie ogromny żal. Robert wykorzystał jej zaufanie, by wyłudzić od niej pieniądze i przedmioty o dużej wartości.
Śledztwa w toku
W sumie Grzegorz i Marta założyli przeciwko Robertowi kilka spraw w prokuraturach we Wrocławiu i Oławie o stalking, groźby i kradzieże. Zeznania zdecydowało się złożyć także kilka innych kobiet, które zostały przez niego skrzywdzone.
Ukrywanie się przed organami ścigania
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Robert zmienił miejsce zamieszkania i jego obecny adres nie jest znany organom ścigania. Skrzywdzone przez niego osoby podejrzewają, że się ukrywa.